Niemaczego słuchać: #16 OLIMPIA PUNK Z BŁOTA

Siedzę, pije królewskie z plastikowego kufla, jem placki ziemniaczane z bigosem zagryzam krojonym chlebem a nogi mam całe w błocie. Między butem a skarpetą podwójna gazeta dla izolacji. W kieszeni kompas pokazujący najbliższy sklep monopolowy oraz paczka papierosów z przemytu, od których tak pięknie żółkną zęby. Gdzieś pomiędzy podrabianymi majtkami versacze, zastawą stołową, z której podobno jadł sam Gierek na przemokniętej od deszczu gazecie leży pośród badziewia kaseta w popękanym pudełku. Na kserowanej okładce niewyraźna postać z irokezem wyłupia oczy księdza i oddaje mocz na zaatakowanego przez łosia myśliwego.

Uwagę przyciąga posiadający resztki koloru napis „TOP PUNK” Sprzedawca w poprutych rękawiczkach mówi, że to legendarny mixtape nagrany przez samego Sida z pistolsów oraz, że to totalny rarytas dla poszukiwaczy mocniejszych wrażeń. Takie cacko na discogsie kosztuje niemałe pieniądze ale widzę, że pan nieprzypadkowy zatem zrobię dobrą cenę. Dobijamy targu w momencie kiedy chłop wyjmuje kasetę z pudełka i w tym samym momencie spada mu na nią popiół z peta. Po powrocie do domu okazuje się, że to totalne badziewie, wszystko jest po polsku, kasety nie ma w oficjalnym spisie discogs oraz, że to najgorzej wydane dwa złote w całym życiu.

Kaseta jest zagrana tyle razy, że ledwo ciągnie a pomiędzy piosenkami przebijają się niezrozumiałe odgłosy jakiś spotkań biznesowych. Ciężko jest rozpoznać kawałki, co chwilę się wszystko zacina a zaschnięte błoto szkodzi wzmacniaczowi. Skarby z Olimpii starannie wyselekcjonował Gutek – człowiek zespawany z badziewia o sercu do szrotu większym niż miłość policji do nazioli. Punk!